poniedziałek, 25 sierpnia 2014

24.

Cześć dziubeczki :**

"SAMOTNE MACIERZYŃSTWO".. Dla wielu koniec świata, dla innych początek nowego życia, a jeszcze dla innych powód do wstydu, pogardy itp.
Sama od 4 miesięcy jestem samotną mamą, z dnia na dzień, jednak gdy teraz na to patrzę to stopniowo przez 9 miesięcy byłam przygotowywana do tego, ale dziś nie o tym ;)
Coraz więcej samotnych matek wychowuje swoje pociechy,  przydałoby się zastanowić dlaczego tak się dzieje? Czy ludzie inni się rodzą, mają inne priorytety w życiu, inne pragnienia, inne chęci, są niedojrzali, niegotowi na pełnienie roli rodzica? Nie wiem, na prawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak czy powinnyśmy z tego powodu czuć się gorsze? Bo wychowujemy dziecko same? Bo nie tworzymy dziecku pełnej rodziny, gdzie jest mama i TATA? NIE!
Gdy byłam niedojrzałym smarkiem uważałam, że samotne mamy mają przekichane, jednocześnie nabijałam się z reguły z "ojców" wychowujących nie swoje dziecko. Teraz jednak dojrzałam do tego by myśleć inaczej.
Każda z Nas, chce dla swojego dziecka jak najlepiej, i nawet w pojedynkę jesteśmy w stanie to zrobić. Czy na prawdę musimy być we dwoje by szczęśliwie wychować dziecko? NIE!
Jestem jednak zaszokowana tym co się coraz częściej dzieje w koło ;o
Słyszymy o dziewczynach, które wybrały "ukochanego" gdy ten postawił warunek, JA ALBO ONO.
Nie umiałabym podjąć takiej decyzji. Dziecko to najpiękniejszy dar na świcie jaki każda kobieta może dostać od życia!!

Z tym co za chwilę napiszę na pewno zgodzi się każda z Was. NIE JEST ŁATWO, ale kto powiedział, że będzie łatwo? :)
Nie raz zdarzy mi się krzyczeć patrząc w niebo z nadzieją, że ten tam na górze kiedyś wysłucha moich żali, zdarza mi się płakać z bezsilności, mieć dość dosłownie wszystkiego. Jednak wystarczy dosłownie jeden uśmiech mojej córeczki i wszystko przechodzi, nabieram wtedy siły na kolejne godziny !
Nasz dzień wygląda zawsze tak samo. Śpiewy, tańce, płacze, krzyki, cycki, pieluszki, zabawa, śpiewy, tańce i tak w kółko powtarzamy to samo ;)
Najpiękniejszym momentem jest ten gdy wracam do domu po kilkugodzinnej nieobecności a moje maleństwo wyciąga do mnie ręce, uśmiecha się pełną gębą i krzyczy z radości! Wtedy nic nie jest ważne. Wiem, że nie potrzebujemy niczego i nikogo do szczęścia, bo jak można tworzyć szczęśliwą rodzinę z kimś kto nie dojrzał do roli ojca, z kimś kto nie jest dojrzały nawet na tyle by brać odpowiedzialność za swoje czyny, kto nawet "Raz na jakiś czas" nie jest w stanie odwiedzić własnego dziecka?
Powiedziałam dziękuję za takie życie i wiem, że to najlepsza decyzja mojego życia. Jesteśmy szczęśliwe razem, dwie ;)

Żadna samotna mama nie jest do końca samotna, mamy najwspanialsze skarby obok siebie i nic nam nie pozostaje jak po prostu się z nich cieszyć, pamiętajcie że w nas jest siła, w matkach ;)
Nie czujmy się gorsze ani lepsze, każda z Nas musi pokonać tę samą drogę do szczęścia tylko jedne mają oparcie i pomoc w mężczyźnie, inne muszą podwoić siebie i tyle ;)

Trzymajcie się kochane! Głowy do góry i dumnie przed siebie !!




sobota, 23 sierpnia 2014

23.

Czeeeeść :)

Wielki powrót mamci :)
Kochani mam ostatnio tak dużo na głowie, że siwieje już ;o, czasem zwyczajnie nie mam siły włączyć komputera :)
Moje maleństwo jest coraz to bardziej wymagające, dziewczyn na paznokcie również nie brakuje i czasu dla siebie już mam na prawdę niewiele :)
Ostatnio dużo tematów poruszanych w koło wiąże się z karmieniem piersią. I ja dzisiaj też o tym.
Na wstępie zaznaczam, że nie mam nic do mam, które karmią mm. Nie mój biznes.
Nigdy nie byłam jakoś specjalnie za karmieniem piersią, nawet po urodzeniu Oli byłam przekonana do karmienia góra 3-6. Kiedyś trafiłam na pewną "zakręconą" stronę na facebooku dotyczącą karmienia piersią od tamtej pory postanowiłam zgłębić swoją wiedzę w tym temacie i SZOK. Zamierzam karmić do samoodstawienia się córeczki. Wiem, że moje mleko to dla niej najlepsze co tylko mogłabym jej dać. Nic nie zastąpi mleka matki, tej więzi która wtedy jest, tego uczucia, emocji. Karmienie piersią na początku nie należy do mega przyjemnych rzeczy, wiele z nas płacze, krwawi itp. U mnie również tak było, płakałam przy każdym przystawieniu małej jeszcze w szpitalu. Pierwsze tygodnie są najgorsze. Wspomniany ból, zastoje, nawał, bolesne piersi, tkliwe sutki, nieprzespane noce bo dzidzia budzi się co godzinę na "cyca". ZNAM TO Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA. Ale czy ktoś powiedział, że będzie łatwo? Bycie mamą nie jest łatwe. A karmienie pozwala nam na nawiązanie wyjątkowej więzi z dzieckiem, której żadna butelka nie zastąpi.
Nigdy nie zrozumiem MAMY, która może karmić piersią a tego nie robi choćby trochę, że z własnej woli nie chce dać dziecku tego co najważniejsze. Ale tak jak wspomniałam na początku, nie jest to w moim interesie.
Na koniec MAMUŚKI KARMCIE SIĘ ILE WZLEZIE!!!!!




 

Zapraszamy do nas częściej, następny post będzie dotyczył samotnego macierzyństwa. 
Buziaczki ;**